Wygląda na to, że burmistrz Zdzisław Banaś bardzo nie lubi, gdy zadaje mu się trudne pytania. Być może czasem nie lubi także, kiedy w ogóle zadaje mu się pytania – szczególnie wtedy, gdy prawo i zasady demokracji zobowiązują go do udzielenia odpowiedzi. We współczesnej, demokratycznej Polsce – o czym nie wszyscy wiedzą – każdy obywatel ma prawo poprosić o dostęp do informacji publicznej. Oznacza to między innymi, że każdy mieszkaniec Gminy ma prawo wglądu do dokumentów urzędowych wytworzonych na przykład przez organy gminy. Skierowanie do lokalnych władz tego typu prośby nie powinno budzić większych emocji – wszak jest to obowiązująca w całej Polsce normalna, demokratyczna procedura.

Jak zatem odczytywać fakt, że obecny burmistrz Siewierza Zdzisław Banaś – odpowiadając na prośbę o dostęp do informacji publicznej, kieruje do wnioskodawcy szereg nieprzyjemnych, a wręcz hejterskich słów? Co więcej – czyni to poprzez oficjalne pismo urzędowe, wystawiając tym samym wizytówkę nie tylko sobie, ale i całej społeczności, którą reprezentuje. Czy hejt w oficjalnym piśmie urzędowym przystoi włodarzowi miasta? Co chce przez niego osiągnąć? Napiętnować? Zastraszyć? Czy może chodzi o to, aby w niewybredny sposób zniechęcić mieszkańców do zadawania pytań, a tym samym – do swobodnego korzystania z demokracji?