(… w tle m.in. sprawa remontu Domu Kultury)
Nasz poprzedni artykuł „Jak burmistrz fałszuje rzeczywistość” wzbudził spore zainteresowanie. Ujawniliśmy w nim zaledwie kilka informacji dotyczących prawdziwego oblicza burmistrza Banasia. Zgodnie z zapowiedzią złożoną w artykule kontynuujemy demaskowanie jego kłamstw i manipulacji wygłoszonych na Ogólnym Zebraniu Członków Spółki dnia 24 kwietnia 2022 r. Zdajemy sobie sprawę, że prawda często z trudem przebija się do powszechnej świadomości. W internetowej dyskusji, którą wywołał nasz artykuł, jeden z internautów przytoczył trafną i aktualną, choć mającą już ponad siedemdziesiąt lat myśl Georga Orwella: „Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest czynem rewolucyjnym”.
Z potoku słów wygłoszonych na Zebraniu przez Zdzisława Banasia nie wszyscy byli w stanie zorientować się, co jest kłamstwem i manipulacją a co – choć w małej części – prawdą. Jako aparatczyk partyjny szkolony był jak kłamać. W tej sytuacji warto ujawnić, w jaki sposób fałszował rzeczywistość na Zebraniu.
Kłamstwo główne
Burmistrz poproszony został o wyjaśnienie, dlaczego nie chce przyjąć darowizn gruntowych w postaci działek zabudowanych Urzędem, Domem Kultury i starym przedszkolem, a jednocześnie wystąpił do Spółki o kilka kolejnych darowizn gruntowych. Pytanie jest jak najbardziej zasadne, gdyż zachowanie burmistrza wydaje się być absurdalne. Gmina może mieć działki za darmo, a sądzi się o nie latami, wydając pieniądze podatników (na poprzednim Zebraniu burmistrz przyznał, że procesy, które wszczyna są „bardzo kosztowne”). Przed udzieleniem odpowiedzi burmistrz kluczył, „ściemniał”, „motał się” aż w końcu powiedział zupełnie bez sensu: „…po co ja miałem iść do /…/ notariusza, bo jakbym ja się tam pojawił, to już byłoby to wykorzystane do wielu innych celów”. Odpowiedź na miarę burmistrza Banasia. Chyba sam nie wiedział, o co mu chodzi. Jednocześnie ujawnił tą odpowiedzią, że ma dobro Gminy w głębokim poważaniu, a liczą się głównie jego prywatne uprzedzenia i „chore” domysły. Czy można bardziej zlekceważyć interes Gminy? Od ok. 14 lat burmistrz Banaś odmawiał przyjęcia notarialnej darowizny Urzędu, Domu Kultury i starego przedszkola, bo „byłoby to wykorzystane do wielu innych celów”.
Przypomnijmy, co burmistrz Banaś twierdził w roku 2011: „nie jestem zainteresowany sporządzeniem aktu notarialnego, w którym uczestniczyłby Janusz Nawrot”. Podobnie jak przytoczona wypowiedź burmistrza z ostatniego zebrania Spółki, także ta z roku 2011 nacechowana jest swoistą „prywatą”. Powtórzenie argumentu burmistrza sprzed lat straciło sens, gdyż zmienił się zarząd Spółki, ale obecny argument jest równie niedorzeczny.
Burmistrz wstydzi się za siebie!
Na Zebraniu burmistrz grzmiał fałszywie: „mnie jest wstyd, że ten Dom Kultury tak wygląda. Były pieniądze unijne na modernizację tylko trzeba było być właścicielem”. W tym momencie z sali padł rozsądny głos: „Trzeba było iść do notariusza”. Nie budzi wątpliwości, że to burmistrz odpowiada za taki stan Domu Kultury. Wszak przyznał, że nie przyjmie tej darowizny, co oznacza, że nie chce być właścicielem. Jednocześnie „mąci” w głowach słuchaczy, że gdyby Gmina była właścicielem, to otrzymałby unijne pieniądze na remont. Gdzie tu logika?
Należy jednak wyjaśnić, że wcale nie trzeba być właścicielem, żeby wyremontować Dom Kultury. Gmina nie jest właścicielem Urzędu, gdyż nie chce przyjąć darowizny, natomiast budynek już kilka razy był remontowany. Dobudowano do niego np. wejście i podjazd od strony zachodniej. Zatem można. Gmina wybudowała Mini Dworzec Autobusowy na terenie użyczonym przez Spółkę, co dowodzi, że można wybudować nowy obiekt, a nie tylko przeprowadzić remont. Podobnie rzecz się ma z halą widowiskowo-sportową i Posterunkiem Służb Ratowniczych.
Burmistrz manipulował dalej albo rzeczywiście nie miał pojęcia, o czym mówi, twierdząc: „Ten kto jest właścicielem terenu, za ten teren odpowiada”. Wystarczy wymienić kilka przykładów dyskwalifikujących twierdzenia burmistrza: za teren użyczony Gminie pod budowę Mini Dworca odpowiada burmistrz, mimo iż nie jest właścicielem działki, gdyż o to nie wystąpił. Za teren, na którym wybudowana jest hala sportowa, użyczony Gminie odpowiada burmistrz, choć nie jest właścicielem terenu, za teren pod Posterunkiem Służb Ratowniczych odpowiada Gmina, chociaż także nie jest jego właścicielem. Czy burmistrzowi przystoi „gadać takie głupoty”, nawet gdy nie zdaje sobie sprawy, że się ośmiesza? Burmistrz przywoływał przykłady rodem z „bajki z mchu i paproci”.
Opowiadał, że goście go pytają o stodoły za hydrofornią, przy czym nie wiadomo, czy sam ich tam prowadzi, czy też mu się wymykają w poszukiwaniu WC. On zawstydzony niestety nie potrafił im wyjaśnić, skąd one się tam wzięły (może powinien trochę poznać historię Siewierza – pisaliśmy o tym TUTAJ). Do dzisiaj nie zrozumiał, że stodoły są prywatne, a właścicielka jedynych ruin powołuje się na ochronę z jego strony. Nie wie, że za stan budowlany obiektów odpowiada właściciel, a nadzoruje to Powiatowy Nadzór Budowlany, który milczy. Burmistrz, zamiast przyznać, że nie realizuje w tym miejscu planu zagospodarowania przestrzennego, w którym przewidział drogi gminne, skwery itp., okłamuje nieświadomych słuchaczy („Wstydziliśmy się niejednokrotnie tutaj. Wiele gości, którzy przyjeżdżali żeby im tłumaczyć co to znaczy. Określone centra Siewierza, stodoły za hydrofornią. To nie było nawet jak to wytłumaczyć, jako burmistrz, jako gospodarz tego miasta”).
Współpraca między Gminą Siewierz a obecnym zarządem Spółki jest „wzorcowa”
Burmistrz na zebraniu członków Spółki stwierdził autorytatywnie „Chcę jednoznacznie powiedzieć, że współpraca między samorządem miasta i gminy Siewierz a obecnym zarządem jest wzorcowa”. Zapowiadał, że na działkach, o które wystąpił do Spółki po raz pierwszy od 14 lat zrealizuje: ”wiele kluczowych inwestycji”. Wymienił: istniejący Posterunek Służb Ratowniczych i istniejącą halę sportową, zrealizowane przez jego poprzednika. Jedyna nowa inwestycja, na którą wskazał to „perspektywa budowy basenu”. Czy burmistrz rzeczywiście nie wie, co mówi?
Jak zwykle gołosłownie stawiał zarzuty jakoby „Miłośnicy” blokowali zasiedzenie Urzędu, nie wyjaśniając, o co mu chodzi. Twierdził, że są trzy instancje sądowe i z sali przypomniano mu, że są tylko dwie instancje. Pomylił mecenasa Zuga z „Nawrotem” twierdząc, że to ten ostatni podpisał (zasadną) kasację w sprawie Urzędu (skargę kasacyjną może podpisać tylko tzw. profesjonalny pełnomocnik). Sugerował, że Sąd Najwyższy powinien zaakceptować jego wniosek o zasiedzenie Urzędu. Brnął dalej w absurdy twierdząc, że pieniądze Spółki są pieniędzmi publicznymi. Jest to oczywista nieprawda, natomiast to właśnie burmistrz wydaje publiczne pieniądze na procesy przeciwko Spółce. Co zdanie, to przejaw kolejnej niekompetencji.
Wstyd i żenada
Burmistrz poinformował zebranych, że “funkcjonuje w korporacjach samorządowych”. Jeżeli na spotkaniach tych związków samorządowych burmistrz zabiera głos w taki sam sposób, jak uczynił to na OZCzS, to nie wystawia dobrego świadectwa naszej Gminie. Czy stać go na refleksję w tym zakresie? Należy wątpić. Nic tego nie zapowiada. Od wielu lat aktualne pozostaje pytanie, czy Gminy Siewierz nie stać na lepszego, bardziej merytorycznego i kulturalnego włodarza?