Teren popularnie nazywany „terenem po stodołach”, sięgający od zachodu do ulicy Warszawskiej, od północy do hali sportowej i innych obiektów szkolnych, od wschodu do prywatnych posesji przy ul. Piłsudskiego i Strażackiej, a od południa do prywatnych posesji przy ul. Bytomskiej budzi duże zainteresowanie. Wywołuje także szereg uwag i staje się przedmiotem fałszywych informacji. Osoby wypowiadające się w tej sprawie, z reguły nie dysponując dostateczną wiedzą, powtarzają plotki i kłamstwa płynące z tego samego zatrutego źródła.
Pierwsza istotna informacja jest taka, że teren ten należy do czterech właścicieli: dwóch osób prawnych i dwóch osób fizycznych. Największą część stanowi wspólnota gruntowa, następnie znaczna część (kilka tysięcy m2) jest własnością Gminy Siewierz. Do osób prywatnych należą dwie małe działki usytuowane niemal w centrum terenu. Zostały one nabyte drogą stwierdzenia zasiedzenia w toku postępowania sądowego w okresie, gdy Spółką zarządzała kurator Anna Kubisa. W świetle późniejszego orzeczenia Sądu Najwyższego, dotyczącego terenu leżącego nieopodal, prawidłowość postanowień o zasiedzeniu działek pod dwiema stodołami budzi uzasadnione wątpliwości. Bez dobrowolnej zgody wymienionych prywatnych właścicieli prawidłowe zagospodarowanie terenu będzie bardzo trudne. Po wtóre, żaden z wypowiadających się „znawców” nie dostrzega, że plan zagospodarowania tego terenu pochodzi z 2001 r. i jest w znacznej części nieaktualny.
Reminiscencje historyczne
Warto przypomnieć kilka istotnych informacji dotyczących tego terenu. Stodoły, jako miejsce przechowywania płodów rolnych i urządzeń rolniczych, znajdowały się w Siewierzu zasadniczo w trzech lokalizacjach. Jedna, chyba największa, to miejsce obecnego Placu Wojska Polskiego noszące lokalną nazwę „Siewki” (Dom Kultury, Poczta, stare Przedszkole, Mini Dworzec). Druga, najmniejsza, to teren nazywany „W górkę ściegien”, w okolicy obecnej ulicy „Ściegna”. Trzecia to lokalizacja wyżej wymieniona, będąca tematem tego artykułu.
W Siewierzu, co do zasady, stodoły budowano poza domostwami w celu ograniczenia zagrożenia miasta pożarem. Przed kilkuset laty, kiedy powstawały pierwsze stodoły, wymienione tereny znajdowały się poza miastem – na wspólnych gruntach otrzymanych od biskupów krakowskich – książąt siewierskich. Znane są zasady budowy i korzystania ze stodół w Siewierzu począwszy od początków wieku XX. Decyzje w tych sprawach zapadały na zebraniach mieszkańców – członków Wspólnoty Gruntowej. Grunt pod budowę stodoły rolnicy otrzymywali nieodpłatnie, na czas nieokreślony. Stodoła mogła jednak stać na gruncie Wspólnoty tylko do czasu jej „śmierci technicznej”, chyba, że gospodarz w tym miejscu budował kolejną. W przypadku likwidacji stodoły, po uprzątnięciu ruin, teren wracał do Wspólnoty.
Nad organizacją i sposobem korzystania z terenu czuwał organ zarządzający Wspólnotą. Stodoły były budowane na terenie Wspólnoty (następnie Spółki) w ten sposób, że korzystanie z nich było możliwe wyłącznie za zgodą zarządzających Wspólnotą. Teren wyznaczony był pod budowę stodoły o określonej wielkości – niemożliwe było wybudowanie stodoły o innej wielkości, niż wynikało z zezwolenia. Stodoły budowane były w ściśle określonym miejscu i określonej konfiguracji przestrzennej (szeregu) po kilka lub kilkanaście. Dojazd do każdej stodoły przebiegał wyłącznie przez teren Wspólnoty. Wspólnota wyznaczyła także tzw. place omłotowe, z których mogli korzystać właściciele stodół. Na terenie stodół przy ul. Warszawskiej powstał również sztuczny zbiornik na wodę na wypadek pożaru – wybudowany przez Wspólnotę Gruntową. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych większość stodół w Siewierzu spłonęła, a pożary, jak wieść niesie – nie były przypadkowe. Planowano w tym miejscu budownictwo wysokie, powstały dwa bloki mieszkalne. Zanim powstały, teren został zniwelowany.
Co zastał w tym miejscu poprzedni zarząd?
Po niemal dziesięcioletnich rządach kuratorki w Spółce nowy zarząd w roku 2009 zastał kilkanaście ruin po spalonych stodołach oraz trzy stodoły w dobrym lub dostatecznym stanie. Dwie stodoły – jak napisano wyżej – stoją na działkach stanowiących prywatną własność. Trzecia, poprzez niedawny remont uniknęła „śmierci technicznej”. W ruinach stodół w roku 2009 Zarząd zastał wysypiska wszelkich odpadów. Spółka z mozołem odszukała adresy większości właścicieli ruin i wezwała ich najpierw do usunięcia odpadów, a następnie do rozbiórki pozostałości po stodołach. W przypadku braku możliwości odszukania spadkobierców byłych właścicieli lub ich odżegnywania się od związków z ruinami, Spółka angażowała własne środki w celu ich usunięcia. W przypadku pięciu ruin pojawiły się problemy. Spadkobiercy czterech poprzednich właścicieli odmówili współpracy i Spółka zmuszona była iść do Sądu, który zezwolił Spółce na rozbiórkę. Odnośnie piątych ruin zlokalizowanych w okolicy dawnego Kółka Rolniczego, których właścicielka żyje i mieszka w Siewierzu, problem jest innej natury. Pani Teresa P. negatywnie odniosła się do propozycji Spółki, która zaoferowała jej usunięcie ruin. Kategorycznie zabroniła jakichkolwiek prac porządkowych w tym miejscu i powołała się na szerokie znajomości w różnych instytucjach. Wskazała m.in. na rodzinne związki z rodziną pana burmistrza.
Próba zniwelowania i uporządkowania terenu
W roku 2010 Spółka podjęła próbę zniwelowania i uporządkowania terenu po byłych stodołach. Nadarzyła się okazja zrobienia tego bez ponoszenia kosztów, bowiem znalazł się podmiot gotów wykonać niwelację terenu w zamian za gruz po stodołach, ziemię zmieszaną z brudnym piaskiem i elementami betonów stanowiących fundamenty stodół itp. Inwestor hotelu Natura Residence w Siewierzu, który to hotel budowany był na terenie o dużym spadku, potrzebował wyrównać teren i gotów był zabrać tego rodzaju materiały. Po kilkunastu dniach prac niwelacyjnych na tym terenie pojawili się, na skutek skarg, przedstawiciele różnych instytucji, a to Urzędu Gminy, Policji, Geologa powiatowego, Okręgowego Urzędu Górniczego. W sprawę zaangażowała się także Prokuratura, Samorządowe Kolegium Odwoławcze, radni, niektórzy członkowie Spółki, a nawet Minister Środowiska. Do czasu wyjaśnienia sprawy nakazano wstrzymanie prac niwelacyjnych.
Zarzut w zasadzie był jeden, na dodatek absurdalny: Spółka rzekomo nielegalnie otwarła kopalnię piasku na terenie nielegalnego zakładu górniczego. Po roku wszystkie zarzuty okazały się bezpodstawne, a prowadzone postępowania umorzone jako bezprzedmiotowe (Prokuratura, geolog powiatowy, Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Okręgowy Urząd Górniczy). Inwestor hotelu w tym czasie znalazł odpadowe materiały ziemne w innym miejscu i przestał być zainteresowany bezpłatnym zakończeniem niwelacji. W toku postępowań wywołanych skargami Geolog Powiatowy sporządził dnia 16 lutego 2011 r. protokół, w którym napisał: ,,Przedmiotowy teren jest zdegradowany, zdeformowany i zaniedbany. Widoczne są ślady nielegalnego składowania odpadów. W wielu miejscach można zaobserwować przemieszczone oraz przemieszane materiały – ziemia, piasek brudny, cegły, plastyk, beton, drewno. Ze względu na przeobrażania terenu ciężkie jest do stwierdzenia co jest materiałem rodzimym a co antropogenicznym, składowanym w formie kopców”. W ten sposób pożyteczna inicjatywa Spółki, będąca wyrazem gospodarskiego działania zarządu została zastopowana.
Rozmach inwestycyjny Sylwestra Rzepeckiego?
Nowy przewodniczący zarządu Spółki – Sylwester Rzepecki planuje z „rozmachem”. Pisaliśmy już o jego planie utworzenia Domu spokojnej starości na starej plebanii (TUTAJ). Oczywiście za pieniądze parafian i rodzin przyszłych pensjonariuszy. W toku tego wirtualnego planowania Dom spokojnej starości przekształcił się w hospicjum, a na osobę, która miała zrealizować zaplanowane przez niego instytucje, Sylwester Rzepecki wyznaczył księdza proboszcza. Źródło finansowania pozostało to samo. Na Rejentowskich Górkach nowy przewodniczący zaplanował budowę terenu rekreacyjnego, a na realizatora tego pomysłu, za pieniądze podatników, namaścił burmistrza. Nie zauważył, że teren Rejentowskich Górek to las rządzący się odrębnymi prawami (pisaliśmy o tym TUTAJ), a także, iż obaj z burmistrzem twierdzą, że Gmina nie może przyjmować darowizn nieruchomości od Spółki. Ale kto by się przejmował logiką i takimi drobiazgami? Internet i Facebook przyjmą wszystko. W planowaniu i obiecywaniu Sylwester Rzepecki jest prawie niedościgniony.
W dziesięciopunktowym programie ogłoszonym na założonej przez siebie tajnej grupie na Facebooku, oznaczonej jako „Wspólnota Leśno-Gruntowa w Siewierzu”, w punkcie pierwszym zaplanował: „Zagospodarowanie ścisłego centrum (teren stodół), parkingi, budowa kolejnych budynków mieszkaniowych”. Na wykonawcę planu, w części dotyczącej wspólnoty gruntowej, wyznaczył mitycznego inwestora – piszemy “mitycznego”, gdyż statut Spółki nie przewiduje takich inwestycji. Realizację inwestycji w części dotyczącej terenu gminnego w domyśle przekazał podatnikom reprezentowanym przez burmistrza. Fakt, że Sylwester Rzepecki nakreślając swoje plany nie zapoznał się z dokumentami i przepisami prawnymi dotyczącymi tego terenu, nie budzi zdziwienia. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Stara metoda nowego przewodniczącego: obiecuj – zawsze ktoś uwierzy, a jak Cię przyłapią na kłamstwie („złapią za rękę”), to mów, że to nie twoja ręka. Przypomnijmy, że swoją tajną grupę Sylwester Rzepecki zlikwidował nagle i w popłochu, po otrzymaniu wiadomości, że zainteresowało się nią nasze Stowarzyszenie. Czego się obawiał?
Ignorancja u podstaw niepoważnych planów inwestycyjnych
Jak już pisaliśmy, Sylwester Rzepecki – nowy przewodniczący zarządu Spółki, w pierwszym punkcie swego dziesięciopunktowego programu wyborczego snuje plany inwestycyjne na terenie byłych stodół. Planuje budowę parkingów i kolejnych budynków mieszkaniowych.
Planowanie to przypomina scenę z jednego z filmów, w którym prezes spółdzielni grany przez Jerzego Dobrowolskiego, jest zapoznawany przez projektantów i architektów z makietą tego osiedla. W obrębie zaplanowanego osiedla istnieje już naturalny zbiornik wodny (jeziorko). Pan prezes, przekonany o swej głębokiej wiedzy urbanistycznej i prezesowskiej nieomylności zmienia plan osiedla, przesuwając na makiecie zbiornik wodny w inne miejsce. Sylwester Rzepecki przypomina bohatera tej scenki. Jak już wyżej napisano, plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu pochodzi z roku 2001 r.:
Nie istniała wówczas południowa obwodnica Siewierza i lokalne władze postanowiły wyprowadzić ruch samochodów ciężarowych z Rynku, poprzez wybudowanie szerokiej drogi biegnącej przez teren byłych stodół. Droga miała być przedłużeniem ulicy Oleśnickiego i wymagała szeregu wyburzeń. M.in. konieczne było wyburzenie budynków przy uliczce prowadzącej na Plac Strażacki od strony ulicy Piłsudskiego. Ta quasi obwodnica miała wylot do ulicy Warszawskiej w okolicy stodoły pana J. Łukasika (o tym miejscu pisaliśmy TUTAJ). Wątpliwa realność tego projektu to temat na inne rozważania. Obecnie m.in. z tego powodu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (mpzm) terenu dla tego obszaru wymaga gruntownej zmiany, bowiem droga ta straciła sens. Czy zmiana planu nastąpi w czasie dającym się przewidzieć? Z Gminy nie płyną w tej sprawie żadne sygnały.
Przyjrzyjmy się szczegółom planu S. Rzepeckiego. Punkt pierwszy programu, odnoszący się do tego terenu, to „budowa kolejnych budynków mieszkaniowych”. Co kryje się pod tym populistycznym hasłem? – nie wiadomo. Budynki wielomieszkaniowe w ogóle nie zostały zaplanowane na tym terenie, natomiast plan pod kilka budynków jednorodzinnych i obiekty o innym charakterze musiałby być przerobiony w nowym mpzp w związku z jego dezaktualizacją. Czyli w obecnym stanie prawnym plan S. Rzepeckiego w tym zakresie jest zupełnie nierealny. Także zaplanowanych przez S. Rzepeckiego „parkingów” nie ma we wskazanym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Ponadto, jedyny teren stanowiący wspólnotę gruntową, co do którego może się wypowiadać przewodniczący zarządu Spółki, w kontekście wykorzystania go na parking, to niewielki teren o charakterze usługowym, na którym – oprócz obiektów usługowych – można utworzyć dodatkowo tylko nieliczne miejsca parkingowe. Ich utworzenie, w świetle obowiązującego mpzp po jego nowelizacji, może być zaplanowane kilkaset metrów od Rynku, w odległości porównywalnej do parkingu przy ul. Krakowskiej. Dojazd do potencjalnego parkingu od strony wschodniej (Remizy Strażackiej) wymagałby szeregu inwestycji ze strony Gminy, w tym budowy drogi dojazdowej na gminnym terenie.
Wielu uczestników tajnej grupy dało się uwieść “planom inwestycyjnym” nowego przewodniczącego, w tym członkowie Spółki, uczestnicy tajnej grupy: Tadeusz Adamski, występujący jako „ekspert gospodarczy” oraz Danuta Nowacka – obecna członkini komisji rewizyjnej. Pani Nowacka złożyła nawet propozycję:
Wpis pani Nowackiej ma charakter bardzo ogólny i jest mocno nieprecyzyjny. Niestety pani Nowacka – jak się wydaje – nie posiada dostatecznych informacji w tej sprawie. A powinna. Jest w końcu radną w Gminnej Radzie Seniorów w Siewierzu i można od niej wymagać większej wiedzy i wnikliwości, a przynajmniej zapoznania z obowiązującym nieaktualnym planem zagospodarowania przestrzennego tego terenu, którego jest sąsiadką. Pisząc o “ruinach starych stodół” pani Nowacka nie zauważyła , że na tym terenie pozostały ruiny tylko jednej stodoły – należące do pani Teresy P., która chroniąc swoją własność, powołuje się na związki z rodziną pana burmistrza. Problem ten był wielokrotnie podnoszony i wyjaśniany podczas OZCzS, w których uczestniczyła p. Nowacka. Nigdy jednak nie zdobyła się publicznie na odwagę skrytykowania uporu pani Teresy P. Pośrednio uczyniła to bardzo nieprecyzyjnie dopiero na “tajnej grupie”.
Zapłata gruntami Spółki za poparcie na Ogólnym Zebraniu Członków Spółki?
W tekście “Kulisy Ogólnego Zebrania Członków Spółki cz. II” (TUTAJ) napisaliśmy o zobowiązaniach nowego przewodniczącego zarządu Spółki wobec Józefa Łukasika. Zamieściliśmy zdjęcie materiałów budowlanych przywiezionych na teren Spółki (po stodołach), który to teren Józef Łukasik już raz próbował bezprawnie zaanektować w roku 2019. Wówczas zdecydowana postawa poprzedniego zarządu zapobiegła jego bezprawnemu działaniu. Po ukazaniu się w/w informacji o bezprawnym działaniu J. Łukasika Stowarzyszenie nie dostrzegło żadnej reakcji zarządu Spółki w obronie jej terenów. Nie zareagował także Tadeusz Adamski, który – jak się wydawało – nie miał zobowiązań wobec Józefa Łukasika. Przekonanie to, w świetle faktów, może okazać się jednak złudne. Minęło zaledwie kilkanaście dni od daty ukazania się w/w tekstu, a J. Łukasik wybudował betonowe ogrodzenie na działce Spółki o numerze ewidencyjnym 3371/13 od strony ulicy Warszawskiej i od strony południowej. Zarząd Spółki powiadomiony w formie pisemnej o tym zdarzeniu i poproszony o udzielenie pisemnej odpowiedzi w terminie do końca roku 2021, nie zareagował. Czyżby ponownie miał coś do ukrycia?
Przypomnijmy, że Sylwester Rzepecki zapewniał publicznie, iż władze Spółki pod jego kierownictwem będą działać transparentnie. Niemal półroczne funkcjonowanie nowych władz Spółki zaprzecza tej deklaracji. W tej sytuacji uzasadniony może okazać się przekaz docierający do Stowarzyszenia, że Józef Łukasik, posiadając szereg informacji kompromitujących Sylwestra Rzepeckiego, paraliżuje działanie zarządu, w odniesieniu do zagrodzonego przez niego terenu Spółki. Stowarzyszenie wyraża obawy, że sprawa Józefa Łukasika to kolejny przejaw wadliwego działania zarządu Spółki skutkującego jej postępującą degradacją.
Powiązane artykuły: