Kategorie
Darowizny Spółki dla Siewierza

Krótka historia darowizny na rzecz Gminy Siewierz nieruchomości zabudowanej Urzędem

Historia ta ma już ponad 30 lat. Pokrótce było tak…

Kadencja burmistrza Janusza Majczaka i nieważna umowa darowizny

Po wyborze pierwszego burmistrza Siewierza Janusza Majczaka wystąpił on do Spółki z wnioskiem o przekazanie Gminie kilkudziesięciu hektarów gruntów, bez wskazania celu ich wykorzystania. Ogólne Zebranie Członków Spółki odmówiło, bowiem przepisy ustawy i postanowienia Statutu Spółki nie pozwalały na realizację tak niejasno sformułowanych wniosków. Janusz Majczak miał wtedy stwierdzić: nie dacie, to sam sobie wezmę.

W następnym roku sprecyzował jednak wniosek pisząc wprost, że prosi o nieodpłatne przekazanie czterech działek wchodzących w skład wspólnoty gruntowej w Siewierzu, w tym działki zabudowanej Urzędem. OZCzS wyraziło zgodę. Po kilku miesiącach burmistrz ustalił z notariuszem spoza Siewierza datę przyjęcia darowizny i zaprosił ze strony Spółki dwóch członków Zarządu. Notarialna umowa darowizny działki nr 3040 została sporządzona i Gmina Siewierz stała się jej właścicielem. Sędzia Marek Matan założył księgę wieczystą dla działki pod Urzędem potwierdzając, że Gmina jest jej właścicielem. Był rok 1991. Niebawem okazało się, że darowizna jest nieważna, gdyż pod aktem notarialnym darowizny konieczne były podpisy wszystkich pięciu członków Zarządu. Burmistrz Majczak, który nadzorował wtedy Spółkę w odniesieniu do treści Statutu, wiedział, a jeżeli nie wiedział, to powinien wiedzieć (z wykształcenia – prawnik) o obowiązku uczestniczenia w zawarciu umowy darowizny wszystkich pięciu członków zarządu Spółki. Wiedzę taką powinien był też posiadać notariusz. W świetle prawa oznacza to, że Gmina przyjęła darowiznę w tzw. złej wierze. Sąd Okręgowy w Katowicach, po zbadaniu sprawy orzekł, że umowa darowizny wymaga unieważnienia i zadanie to przekazał Sądowi Rejonowemu w Zawierciu. Sąd w Zawierciu stwierdził nieważność umowy darowizny i w ten sposób działka o numerze ewidencyjnym 3040 stała się na powrót częścią wspólnoty gruntowej w Siewierzu.

Gmina Siewierz przyjęła to do wiadomości i zaczęła traktować Spółkę jak właściciela tej działki. Zwracała się z prośbą o wyrażenie zgody przez Spółkę na remont obiektu, prosiła o zgodę na wycinkę drzew rosnących na posesji, o zgodę na budowę podjazdu, czy budowę parkingu. Należy zaznaczyć, że zarówno w budowie starej części Urzędu (ta niższa) jak i w późniejszej rozbudowie Urzędu (wyższa część) uczestniczyła Spółka, przekazując ponadmilionową dotację oraz płacąc wynagrodzenie wielu wykonawcom obiektu. Stwierdzenie nieważności aktu notarialnego darowizny nie zamykało drogi do zrealizowania uchwały członków Spółki o nieodpłatnym przekazaniu Gminie działki zabudowanej Urzędem. Należało po prostu po raz kolejny udać się do notariusza i prawidłowo sporządzić akt darowizny. Burmistrz Janusz Majczak wybrał jednak inną drogę. W roku 2000 – realizując zapewne swoją groźbę (nie dacie, to sam sobie wezmę) wystąpił z wnioskiem do wojewody o komunalizację wszystkich gruntów stanowiących wspólnotę gruntową w Siewierzu – ponad 1100 ha. Wśród tych gruntów była oczywiście działka zabudowana Urzędem. Wniosek po piętnastu latach postępowania został oddalony jako bezpodstawny. Sprawą tą, podobnie jak innymi szkodliwymi dla Spółki i Siewierza działaniami burmistrza Majczaka, zajmiemy się w innym artykule.

Kadencja następcy burmistrza Janusza Majczaka

Następca Burmistrza Majczaka – Andrzej Mruk kontynuował wojnę ze Spółką. Podtrzymał wniosek o komunalizację gruntów stanowiących wspólnotę gruntową. Dodatkowo złożył powództwo do Sądu Okręgowego w Częstochowie o ustalenie, iż wspólnota gruntowa w Siewierzu, a zatem także działka zabudowana Urzędem, nie istnieje, a grunty zarządzane przez Spółkę były gruntami gromadzkimi, które w trakcie transformacji ustrojowej stały się gruntami stanowiącymi własność Gminy. Gmina, pomimo iż posiadała zatrudnionych radców prawnych, zleciła obsługę tej sprawy jednej z najdroższych kancelarii w województwie śląskim. Jako koszt tej obsługi ówcześni radni wymieniali kwotę 100 tys. zł. Po sześciu latach procesu Sąd Apelacyjny oddalił powództwo Gminy.

Kadencje burmistrza Zdzisława Banasia

Kolejny burmistrz nie był zainteresowany przyjęciem darowizny. Zmodyfikował nieco strategię swoich poprzedników. Oświadczył, że nie uznaje prawa Spółki do dysponowania gruntami wspólnoty gruntowej. Co więcej – oświadczył, że Spółka w istocie jest nielegalna. Przez krótki czas, jak się wydaje, nie wykluczał przyjęcia darowizny, pod warunkiem, że przewodniczącym zarządu nie będzie Janusz Nawrot. W protokole Ogólnego Zebrania Członków Spółki znalazł się zapis, że z Januszem Nawrotem nie pójdzie do notariusza w tej sprawie (pisaliśmy o tym TUTAJ).

W kwietniu 2011 r. burmistrz wystąpił do Sądu Rejonowego w Zawierciu o stwierdzenie zasiedzenia przez Gminę działki pod Urzędem. Aby uzyskać stwierdzenie przez Sąd zasiedzenia nieruchomości trzeba wykazać, najogólniej mówiąc, iż było się posiadaczem samoistnym nieruchomości, tj. takim jak właściciel, przez lat 20 w dobrej wierze i lat 30 w złej wierze. Data złożenia wniosku do sądu przez burmistrza Banasia jest istotna w dalszym biegu spraw. Zatem to nie Spółka, ani jej ówczesny przewodniczący Nawrot, rozpoczęły batalię sądową, lecz burmistrz Banaś. Kłamstwo powtarzane przez burmistrza konsekwentnie od wielu lat nie wytrzymuje konfrontacji z dokumentami. W naszej ocenie, jest to jedno z kłamstw założycielskich burmistrza Banasia odnoszące się do Spółki, na podstawie którego budowane były kolejne nieprawdziwe informacje. Spółka, a przede wszystkim jej Zarząd, w przypadku każdego rodzaju przemocy, także przemocy prawnej, ma obowiązek bronić jej własności przed bezprawnym działaniem burmistrza. W kwietniu 2011 r. OZCzS, nie wiedząc jeszcze o sądowym wniosku burmistrza Banasia o stwierdzenie zasiedzenia działki 3040, podjęło uchwałę potwierdzającą stałą gotowość udania się do notariusza i przekazania w darowiźnie działki nr 3040 Gminie Siewierz.

Warto przypomnieć istotną różnicę pomiędzy stwierdzeniem zasiedzenia a darowizną. Darowizna jest wyrazem dobrej woli właściciela nieruchomości, stwierdzenie zasiedzenia ma charakter przemocowy i następuje wbrew woli właściciela. Chyba, że zarząd lekceważy wolę członków Spółki i działa przeciwko nim. Podjęcie uchwały o darowiźnie potwierdziło, że Spółka czuje się uprawniona do dysponowania działką nr ewid. 3040, że jest ona jej własnością i chce to prawo własności podarować Gminie. Jest to najtańszy – po stronie Gminy – sposób nabycia własności obejmujący koszt sporządzenia aktu notarialnego. Uchwałę oprócz burmistrza otrzymali wszyscy radni Rady Miejskiej w Siewierzu. Ówcześni radni nie byli zainteresowani poznaniem prawdy, a wystarczyło zapytać Zarząd Spółki. Burmistrz najwyraźniej zabronił.

Po wszczęciu postępowania przed sądem o stwierdzenie zasiedzenia, o którym Spółka ze względów proceduralnych nie wiedziała przez kilka miesięcy, Burmistrz nadal nie był zainteresowany przyjęciem darowizny. Początkowo Sąd Rejonowy w Zawierciu stwierdził zasiedzenie działki nr 3040 przez Gminę Siewierz, ale kontrola tego postanowienia przeprowadzona przez Sąd Okręgowy w Częstochowie wykazała tyle kardynalnych błędów, że w efekcie orzeczenie nie nadawało się do utrzymania w mocy. Sąd Rejonowy w Zawierciu (inny sędzia) rozpoczął ponowne zbadanie sprawy. Po kilku latach także stwierdził zasiedzenie Urzędu. Sąd Okręgowy w Częstochowie potwierdził orzeczenie Sądu Rejonowego. Jednak Sąd Najwyższy uchylił postanowienie Sądu Okręgowego w Częstochowie, wskazując jednocześnie na błędy popełnione przez Sąd Rejonowy w Zawierciu. Sprawa wróciła do kolejnego sędziego w Zawierciu. Sąd Najwyższy zauważył, że stwierdzenie nieważności aktu notarialnego darowizny z września 1991 r. przerwało bieg ewentualnego zasiedzenia. Bieg ten rozpoczął się od nowa od momentu przyjęcia darowizny. W prawie obowiązuje zasada, że przyjęcie darowizny w dobrej wierze, choćby następnie została unieważniona, skutkuje koniecznością udowodnienia samoistnego posiadania nieruchomości przez lat 20. Natomiast unieważnienie darowizny przyjętej w złej wierze wymaga następnie posiadania nieruchomości przez lat 30. Ponadto Sąd Najwyższy ustalił m.in. że: 

  • część działki 3040 znajduje się za płotem Urzędu po stronie Polmedu, zatem nie jest w posiadaniu Gminy,
  • część tej działki to droga, która nie podlega przejęciu w tym trybie,
  • część tej działki jest w posiadaniu Gminy na podstawie umowy użyczenia sporządzonej ze Spółką na wniosek burmistrza, co także wyklucza stwierdzenie zasiedzenia.
Koszty postępowań

A teraz kwestia kosztów. Obciążają one niemal w całości wnioskodawcę – burmistrza Banasia (a w istocie – Gminę Siewierz, czyli nas wszystkich, płacących tu podatki). Przyjęcie darowizny to koszt co najwyżej kilkuset złotych. Kilkukrotne przeprowadzenie postępowania sądowego w okresie minionych 10 lat to koszt co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych, w tym koszt dwóch bardzo obszernych opinii geodezyjnych biegłego geodety, koszt dziesięcioletniej pracy radcy prawnego Gminy, opłaty sądowe. Tymczasem burmistrz Banaś, pomimo wielokrotnej przegranej, nadal chce się sądzić, a jednocześnie chęć procesowania się przypisuje stronie atakowanej, czyli Spółce. Kłamstwo widać jak na dłoni.

Sylwester Rzepecki, Tadeusz Adamski i inni lekceważą członków Spółki

Na ostatnim OZCzS dnia 1 sierpnia 2021 r. przytłaczającą większością głosów członkowie Spółki po raz trzeci podjęli uchwałę o przekazaniu w formie darowizny m.in. nieruchomości zabudowanej Urzędem. Potwierdzili tym samym, że czują się jej właścicielami i chcą zadysponować prawem własności na rzecz Gminy Siewierz. Uchwała wykluczyła tym samym zgodę na zasiedzenie nieruchomości. Nie można bowiem jednocześnie twierdzić, że jest się właścicielem i nie jest się właścicielem tej samej nieruchomości. Do zrealizowania tej uchwały OZCzS zobowiązało zarząd Spółki. Okazało się jednak, że nowy zarząd Spółki na czele z Sylwestrem Rzepeckim, któremu zaufali członkowie, ma ich uchwałę w głębokim poważaniu. Będą o tym pamiętać. Przypomnijmy, że przez kilka lat przeciwko zasiedzeniu terenu Spółki przez Gminę występował obecny przewodniczący zarządu Spółki. W internecie wciąż jeszcze funkcjonują wpisy Sylwestra Rzepeckiego atakujące burmistrza Banasia za wywołane przez niego procesy przeciwko Spółce. Radca prawny Adam Zug, który reprezentował Spółkę przed Sądem Najwyższym w sporze z Gminą, działał m.in. na podstawie dobrowolnie podpisanego pełnomocnictwa przez Sylwestra Rzepeckiego. Obecnie w ocenie Stowarzyszenia obaj sprzeniewierzyli się poprzedniemu stanowisku. Stowarzyszenie zastanawia się, co wpłynęło na zmianę ich stanowiska o 180 stopni. Być może odpowiedź na to pytanie leży w oświadczeniu władz gminy o dobrej współpracy z nowymi władzami Spółki? Jeszcze kilka miesięcy temu S. Rzepecki na założonej na Facebooku tajnej grupie przekonywał, że Gmina Siewierz jest zaledwie “administratorem” terenu pod Urzędem, najwyraźniej nie rozumiejąc, że w ten sposób wypowiada się przeciwko zasiedzeniu tego terenu. W swej niekompetencji nie wiedział, że “administrowanie” nigdy nie jest samoistnym posiadaniem nieruchomości i nie prowadzi do jej zasiedzenia, gdyż odbywa się w czyimś imieniu. W ocenie Stowarzyszenia niekompetencja Sylwestra Rzepeckiego i brak podstawowych zasad etycznych (patrz: jego wpisy na Facebooku i SMS-y jego autorstwa – czytaj TUTAJ) nie stanowi zaskoczenia dla członków Stowarzyszenia. Bardzo natomiast dziwi nieetyczne – w ocenie Stowarzyszenia – postępowanie radcy prawnego w kontekście skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego podpisanej przez mec. Zug. Jest zastanawiające, jak mec. Zug godzi to z postanowieniami Kodeksu Etyki Radcy Prawnego? Może także dziwić zachowanie mecenasa Zug w świetle prześmiewczych SMS-ów, w których Sylwester Rzepecki ujawnił własną, bardzo niską ocenę kompetencji obecnego pełnomocnika Spółki i zapowiedział, że wymusi zwrot otrzymanego przez niego wynagrodzenia. Niestety – w naszej ocenie – w niektórych sytuacjach trudno nie zgodzić się ze smutną rzeczywistością, że “wszystko jest na sprzedaż”, a zasady etyczne to tylko kwestia ceny. 

“Nawijanie makaronu na uszy”

Jak już informowaliśmy, Stowarzyszenie wsparte przez kilka niezależnych podmiotów w Gminie, wystąpiło do Burmistrza Zdzisława Banasia i Radnych Rady Miejskiej w Siewierzu o zaprzestanie przez Gminę procesów i przyjęcie darowizny gruntowej (TUTAJ). Ani pan Burmistrz, ani Rada nie miały odwagi odpowiedzieć w formie przewidzianej prawem. Poznaliśmy natomiast stanowisko burmistrza i niektórych radnych z Henrykiem Nowakiem na czele, wypowiadane na posiedzeniach komisji problemowych Rady oraz przytoczone w korespondencji Barbary Bochenek – przewodniczącej Rady Miejskiej w Siewierzu (pisaliśmy o tym TUTAJ). W piśmie z dnia 20 grudnia 2021 r. pani przewodnicząca napisała: “Mając na uwadze znowelizowane przepisy ustawy o zagospodarowaniu wspólnot gruntowych i zapadłe orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach Rada Miejska w Siewierzu podtrzymuje stanowisko Burmistrza Miasta i Gminy Siewierz, co do regulacji stanów prawnych nieruchomości będących w posiadaniu Gminy Siewierz”. Ta pozornie merytoryczna odpowiedź uważnego czytelnika aż razi niekompetencją. Pani przewodnicząca, powołuje się na znowelizowaną ustawę, jednak nie wskazuje przepisu prawa, który jest podstawą jej twierdzenia. Powołuje sią na orzeczenie WSA w Gliwicach, ale nie wiadomo, o które orzeczenie chodzi. Powołuje się na stanowisko Rady Miejskiej w Siewierzu, jednak nie wymienia żadnej uchwały Rady. Organy stanowiące (jakimi są rady samorządów terytorialnych)  zajmują stanowisko wyłącznie w formie uchwał. Opinie komisji Rady nie są stanowiskiem Rady przewidzianym w ustawie o samorządzie gminnym. Wreszcie, pani przewodnicząca – miejmy nadzieję, że nieświadomie – dała się wprowadzić przez doradców na przysłowiową “minę” i ujawniła prawdę. Przyjmując hipotetycznie, że pani przewodnicząca wierzy w to co napisała, iż jakaś nieokreślona nowelizacja ustawy o zagospodarowaniu wspólnot gruntowych z ostatnich lat i bliżej niezidentyfikowane orzeczenie WSA w Gliwicach, wynikające z tej ustawy, uniemożliwia przyjęcie darowizny przez niemal 30 lat, to sięgnięcie do podstaw logiki wskazuje, iż przed domniemaną nowelizacją ustawy i tajemniczym orzeczeniem, nie było przeszkód do przyjęcia darowizny. Niestety żaden z radnych nie zdobył się na minimum logicznej refleksji, by dociekać i domagać się wyjaśnienia. Z “godnością” dają sobie “nawijać makaron na uszy” przez burmistrza i przewodniczącą Rady Miejskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *